W pochmurny dzień-
zatopiona we mgle.
Zabrałam się w podróż.
Idę morską
przystanią, brzegiem słonej wody.
Słabo-silna,
gorzko-słodka.
Tak nie podobna do
siebie.
Tak bezwzględna.
Wiesz mój drogi jak
mi jesteś drogi?
Urokiem zauroczona,
w myśli Twe wpatrzona
Biegnę. Z całych
sił... Dokąd?
Kochałam. Kochałam
tak, że nie mogłam uciec.
Nie było ucieczki
od Ciebie..
Dlaczego nie
odszedłeś gdy jeszcze był na to czas?
Teraz go nie ma.
Cud życia przemknął
tak szybko przed oczami.
Czy ty też to
czułeś?
Kiedy zorientowałeś
się, że jestem, jaka jestem,
że żyję więc
jestem?
Kiedy w końcu
przestałeś zadawać sobie te nietrwałe pytania
kim dla mnie jest
właśnie ONA?
Kiedy postanowiłeś
powiedzieć ''tak'' uczuciom,
których przecież
nigdy byś nie oszukał.
Próbowałeś kłamać
swoje serce, umysł, marzenia.
Tak. Ulotna emocja
zasiała w Tobie lekki ból.
Trzymałeś ją na
uwięzi. Nie pozwoliłeś wzlecieć do nieba.
Nie ukryjesz się.
Oboje wiemy, że nic
gorszego przecież nie może się stać.
Zatopiona w błękicie
Twoich oczu czuję przecież Twoje bicie serca.
Jest jak moje. Ciche
lecz przepełnione ciepłem.
Dlaczego patrząc na
Ciebie widzę głuchą i tępą pustkę?
Dlaczego nie da
oszukać się przeznaczenia?
Dlaczego nic nie
zdarza się przez przypadek.
Nic nie da to
pytanie. Ale ono powróci. Powrócisz też Ty.
Znajomo-nie znajomy.
Tak bardzo zamknięty.
Zarazem szalenie
intrygujący.
Chwaliłam Pana za
życie,
lecz cud życia
przemknął tak szybko przed oczami.